Nieprofesjonalni, ale autentyczni

Dziwnym trafem określenie „amatorzy” i „dyletanci” nabrały w języku polskim zabarwienia pejoratywnego. A przecież znaczyć miały zupełnie co innego, bo słowo „amator" to dosłownie „miłośnik”, a włoskiego przymiotnika „dilletanti” w XVIII i XIX wieku z dumą używały na określenie swojej postawy osoby rozmiłowane w sztuce.

Natomiast współcześnie, zdecydowana większość społeczeństwa ceni sobie profesjonalizm. Do wyposażenia kuchni wybieramy tylko profesjonalne noże, które polecili nam profesjonalni kucharze. Nie oddamy skóry pod działanie nieprofesjonalnych kosmetyków i każde zdanie w naszym życiorysie dla potencjalnego pracodawcy pisać będziemy tak, żebyśmy sami profesjonalnie wyglądali. Na tym nie koniec. Dziś, jako zupełnie pozbawionego profesjonalizmu oceniać będziemy autora znaczka pocztowego, który miał upamiętnić wizytę prezydenta Włoch Giovanniego Gronchiego w Peru w 1961 roku. Na znaczku, w różowych odcieniach przedstawiona została mapa świata z zaznaczeniem granic Włoch oraz Peru, a między państwami, na pierwszym planie widniał samolot. Wszystko byłoby dobrze, gdy nie fakt, że do wytyczenia granic Peru, projektant posłużył się mapą geograficzną datowaną przed wojną z Ekwadorem w latach 1941-42, na której nie pojawił się region Amazonii o znaczeniu peruwiańskim. Na błąd zwrócił uwagę ambasador Peru we Włoszech Alfonso Arias. Natychmiast zawieszono sprzedaż „różowego Gronchi” (tak potocznie nazywano znaczek). Granice poprawiono, a kolorystykę zmieniono na szarą, jednocześnie niszcząc różowe znaczki. Według włoskiego urzędu pocztowego w spalarni zniknęło ich łącznie 79 625 sztuk.

Echo mediów i popularna poczta pantoflowa sprawiły, że „różowy Gronchi” stał się synonimem rzadkości, czyniąc go najsłynniejszym włoskim znaczkiem pocztowym. Jest to jednak również jeden z najbardziej sfałszowanych znaczków w historii filatelistyki.  Egzemplarze opatrzone certyfikatem autentyczności mogą być warte nawet 4000 euro. Ta historia pozuje, że między tym, co w stu procentach spełnia starannie spisane normy, a tym, co je przekracza lub do nich nie dociera – pojawia się miejsce dla niezależności, wobec tego, co wzorcowe. A co za tym idzie, poczucie szacunku wobec wszystkiego, co różne i inne.

W tym kontekście można w prosty sposób odnieść się do sztuki, która jest przestrzenią do nauki dostrzegania w obcym człowieku, kogoś podobnego do nas. O taką tolerancje tym jest trudniej, gdy nie mieści się ona w normach i wykracza poza przyjęte standardy.

Podczas najbliżej wystawy w Muzeum Regionalnym w Głogówku, rozmawiać będziemy właśnie o twórczości amatorskiej oraz świadomości własnej wrażliwości. Dzięki współpracy z Muzeum Śląska Opolskiego, w muzeum zobaczyć będzie można malarstwo, grafikę oraz rzeźby Mariana Kurdziela, który po przesiedleniu z Baryczy, od 1946 roku mieszkał w Koźlu.

Wernisaż wystawy: wtorek, 22.03.2022 r., godz. 18:00, Baszta, ul. Słowackiego 1.

Kuratorka wystawy: Małgorzata Goc / dział etnografii Muzeum Śląska Opolskiego

Projekt graficzny i skład plakatu: Halina Fleger & Krzysztof Klemiński. Studio Context