Archiwum fotograficzne Ryszarda Kapuścińskiego liczy blisko dziesięć tysięcy fotografii. To zapewne i tak mała część zdjęć, które zrobił. Te ocalały. Większość z nich stanowią ujęcia z Afryki i temu rejonowi świata poświęconych było większość wystaw reportera. Dlatego też tematyka prezentowanej kolekcji na wystawie  Zmierzch Imperium  świadczy o jej unikalności. Wiadomo, że zostały odnalezione kilka lat temu w prywatnym archiwum reportera. Powstały w latach 1989-1991, podczas podróży pisarza po republikach dawnego Związku Radzieckiego. Ryszard Kapuściński planował wystawę fotografii, które wykonał podczas tych podróży. Sam wybrał i wykadrował fotografie, po czym schował je w szarych kopertach jako negatywy. Tak przeleżały lata.

To co stanowi trzon prezentowanej wystawy, to połączenie pierwiastka dokumentującego z próbą przeniknięcia do wyobraźni odbiorcy.  Wystawa składa się z 40 obrazów (wybranych z dwustu) przedstawiających zdjęcia między innymi z Petersburga i z Moskwy z 1991 roku. To czas kończący pierestrojkę ,  czyli proces przekształceń systemu socjalistycznego w ZSRR w latach 1985-1991. Znajdziemy w tych ujęciach ulotny zapis studium z życia każdego obywatela ZSRR. Dominantą w treściach tej części wystawy jest podążanie za echem rewolucji, za ludźmi, którzy dążą do  emancypacji spod ramienia despoty i systemu ograniczającego wolność. Wśród prezentowanych zdjęć natrafimy na  fotografie upamiętniające wydarzenia z takich miejsc jak: Gruzja, Armenia i Azerbejdżan. Głównie pojawiają się na nich miejscowi ludzie, dawno zapomniane wioski, architektura socrealizmu oraz cmentarze. Geograficzna granica, którą reporter przekracza w tej podróży jest granicą, które sąsiaduje z jego ojczyzną. Wydawać by się mogło, że dla nas wszystkich świat oglądany na tych zdjęciach jest bliższy, ale czy bardziej przez to zrozumiały?

Ryszard Kapuściński od 1962 pracował dla PAP jako stały korespondent zagraniczny w Afryce, Ameryce Łacińskiej i Azji. Dokumentował upadek cesarstwa w Etiopii i Iranie. Nazywany dziś cesarzem reportażu zostawił po sobie kilkaset tekstów, na które składają się reportaże, wywiady, zbiory myśli, recenzje i notatki. Ze wszystkich tych materiałów dowiadujemy się, że reporterowi potrzeba było czegoś więcej niż tylko relacjonowania potężnych przewrotów. Tkwiło w nim pragnienie wyjaśniania reguł rządzących władzą polityką i ludźmi. Eksplorował sprawy dotąd pomijane.

Moskwa, 1991, fot. Ryszard Kapuściński

 

Takie są również jego fotografie. Zobaczymy na nich lud proklamujący powstanie demokratycznej Rosji. Poczujemy jak trudno znaleźć jakąkolwiek orientację w Imperium, które właśnie się kończy. Fotografie Kapuścińskiego pokazują gdzie był reporter w momencie, gdy cały świat patrzył na moskiewską demonstracje po upadku puczu Janajewa. Widzimy, że patrzył demonstrantom prosto w oczy i bez wyższości. To co budzi uwagę i intryguje w fotografiach Zmierzchu Imperium, to przenikanie się czegoś bliskiego i dalekiego, prostego i tajemniczego. Możemy podziwiać wręcz transparentną empatię. Musimy pamiętać, że oczami Kapuścińskiego widzimy na tych zdjęciach pozorność i niepewność bezpieczeństwa. Okazuje się, że pomimo ochronnej warstwy jaką gwarantuje nam demokracja, jest to konstrukt bardzo cienki i kruchy. Jednym z najbardziej sugestywnych zdjęć na wystawie –wyrażającym te stale zagrożoną wolność – jest proste ujęcie drogi do rodzinnej miejscowości Kapuścińskiego – Pińska (dzisiejsza Białoruś). Na zdjęciu z jednym drogowskazem kondensuje się wszystko, co reporter przeżył jako siedmioletnie dziecko, czyli wybuch wojny, brak jedzenia, stan ciągłego napięcia, widok śmierci i zagłady.

Po kilkudziesięciu latach od tych wydarzeń Kapuściński będzie niemal stale poruszać się w miejscach, gdzie wybuchają miny,  dowie się w jaki sposób  strach wiąże ciemiężcę  z ciemiężonym oraz pozna swoistą symbiozę  despotyzmu i serwilizmu. Na zdjęciu drogi do Pińska z czasów dzieciństwa widać ubóstwo terenu, izolację i porażkę. Kapuściński należy do pokolenia, które przeżyło okupację niemiecką, potem radziecką i już jako dziecko mógł poznać zagrożenia spokojnego bytu. Przekonał się, że normalny ład życia może być w jednej chwili zniszczony przez wojnę. Zło może zdarzyć się w każdej sekundzie. Autor Cesarza zna choroby duszy i także w rewolucjach przywracających demokracją potrafi dostrzec wybuchy histerii. Dowodzi, że człowiek stale eksperymentuje, obala i tworzy systemy. Nie jest to inwentarz nędzy, ale panorama działań historii.  Zmierzch Imperium to pewnego rodzaju wystawa o sprzecznościach, bo Kapuściński opowiada w niej jak łatwo od poczucia wolności przejść drogę przez przewrót, rewolucję  aż po ponowną dyktaturę. Do tego stanu przyczynia się przeważnie trójprzymierze ideologii, ucisku  człowieka i brak wyobraźni.

Wystawa była prezentowana w Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta” w Warszawie,  Zamku w Lublinie, Uniwersytecie  Śląskim, Muzeum Narodowym we Wrocławiu oraz w Madrycie, Barcelonie, Angoli.


Wernisaż: wtorek, 11/12/2018r., godz. 18.00, Muzeum Regionalne w Głogówku, ul. Słowackiego 1